Gratis i Apoftegmata




JAN BROżEK
GRATIS I APOFTEGMATA
GRATIS ABO DISKURS I ZIEMIANINA Z PLEBANEM
Ziemianin, Pleban

Z. Pomaga Bóg, ks. plebanie.
P. Dziękuję wam, mój łaskawy panie.
Z. Cóż tu u was nowego słychać?
P. Nic dobrego, wojna w Krakowie, ja żałuję, żem swego Albertusa na Podole wysłał, więcej by tu był mógł wysłużyć, bo słyszę płacą dobrze.
Z. Jakoż to wojna ma być w mieście stołecznym?
P. Jużci nie wiem, skąd ją zacząć. Posłałem tam był do Krakowa Matyasza na naukę, aby się w Kollegium Wielkim uczył.
Teraz, gdy mię nawiedził, powiada mi dziwne historye, jako jezuici swoje szkoły poczęli zaczynać; akademicy poczuwając się w tym, że swojej dosyć czynią powinności, co się
tycze nauk wszelakich, bronią tego jezuitom.
Z. A dlaczego mają rzeczy dobrej dobrym ludziom zabraniać ?
P. Nie każdą rzecz dobrą dobrzy ludzie czynić powinni, zwłaszcza jeśli prawa i przywileje kogo w czym obwarowały.
Dobra to rzecz jest szafować sakramentami świętemi kościelnemi, jednak nie każdemu to chrześcijaninowi wolno, tylko temu, którego na to Pan Bóg przez swoje namiestniki powoła.
Z. Nie od rzeczy to WM. powiadasz. Ale dla Boga, czy to nie lepiej, gdy darmo uczą, jako jezuici czynią?
P. Darmo? Obacz jeno WM., jako to darmo.
Pamiętam ja, gdy naprzód jezuici do Polski przyszli, byłem na ten czas w Poznaniu na tumie. Pokora w nich wielka była, układność, nabożeństwo, w szarych rewerendach chodzili i tym ludzi za sobą wiele pociągnęli; szkoły naprzód poczęli otwierać: co żywo do nich, tym
nawięcej pretekstem, że darmo uczyli, i zda się to każdemu, nie głęboko w rzeczy zaglądającemu, że darmo, bo sześci groszy od chłopca na kwartał nie wezmą, nie wybierają
cretales, jajec dla rekreacyej znosić nie każą, jako na małych miasteczkach za mnie bywało; ale wejźrzawszy w ich postępki, które mają przy fundowaniu swoich szkoł, i potym, co z
tej nauki mają za pożytki, każdy mądry musi przyznać, że nie darmo, ale barzo drogo uczą.
Z. Jakim to sposobem, dla Boga, nie mogę zrozumieć.
P. Uczynię tak, abyś WM.
zrozumiał.
Naprzód, gdy swe szkoły fundują, warują to sobie, aby ich nie fundowali, aż pierwej mają tak wiele dochodów, coby się wszyscy, ile ich tam ma mieszkać, dobrze wychowali,
zamykając w tym wychowaniu szaty, żywność i wszelakie dostatki, do dobrego mienia należące. To już mając, dopiero swe szkoły zaczynają.
Wiem o tym pewnie z ust jednego zacnego i wielkiego biskupa, że gdy ich pytał, czemu by w Łucku teologiej nie uczyli, odpowiedzieli mu, że „jeszcze nie mamy tak wiele na to
fundacyej, aby się teologia czytała". A jeśli darmo uczą, cóż im po fundacyej ?
Z. Nie wiedziałem ja o tym, aby tak opatrzni byli.
P.
I owszem ich reguły inaczej im nie każą czynić.
Nawet, żeby im ni na czym nie schodziło, obligują ich, aby gdziekolwiek są, ogród swój mieli, a to dla rekreacyej, bo też i to należy do bytu dobrego: widzieć pięknie.
Przypatrz że się WM., co jeszcze z tego za pożytki mają, abyś WM. osądził, jeśli darmo uczą, abo nie. Czy się to mała rzecz WM.
zda przez uczenie małych dziatek do znajomości ludzkiej drogę sobie otworzyć, a przy znajomości i do pożytku?
Z. Niemała. Ale jako to ?
P. Tak.
Gdy kto do starych szkół dał dziecię, zmówił z bakałarzem na kwartał dać złoty, taler, czerwony złoty i nic więcej mu nie dał, bo nie powinien. Jezuici zaś nie targują się o płacą: uczą pospołu bogatego z ubogim, na dyskrecyą służą i dla tego więtszą nagrodę biorą.
A co ubogiego darmo uczą, to mu pan in quadruplo przy swym synku nagrodzi. A to się dzieje w ten sposób.
Pobędzie synaczek w infimie, pocznie już repetować: Quae maribus tribuuntur; pomknie się potym z szkoły do szkoły, otrzyma za praemium obrazek jeden i drugi, zostanie imperatorem
Romanorum abo Graecorum: da znać panu ojcu, paniej matce, panu wujaszkowi, ciotuchnie, pośle nadto obrazik cum indulgentiis z radości.
Przyjedzie ociec do syna, gdzie się uczy, abo stryj, powinny, wuj, ciotuchna: alić ich dzieciątko z oracyjką piękną przywita; alić ono pięknie odprawuje komedyą; alić ono
nadobnie w komeszce, w wianeczku koło ołtarza się uwija, świeczki długim drzewcem gasi, dzwoni we dzwoneczek, pięknie się kłania, spowiada się co tydzień: Jego M. ks.
rektor też z drugą a dłuższą oracyą przyjdzie: „Miłościwy Panie, dobrodzieju nasz, Miłościwa dobrodziejko, macie WM. za co Panu Jezusowi dziękować, że Pan Bóg WM.
dał tę roztropność, iż to dzieciątko oddaliście tu do naszych Ojców, bo za mały czas wzięło znaczne postępki, naprzód w bojaźni bożej, w nabożeństwie, w cnotach, w nauce i
przykładem wielkim jest drugim dziatkom. On wstyd, ona skromność jego, ona pilność, ona chęć do nauk, że wszystkich inszych celuje.
Nie włóczy się po Kleparzu, po Gramatykach, po przechadzkach, w każdą godzinę wie o nim r-dus magister i znacznej WM. pociechy z zacnym domem swoim doczekacie".
Z. Mój drogi ks.
plebanie, dalibóg, słychałem właśnie taką oracyą, gdy ją w Lublinie do jednego sąsiada mówili, a miło jej było sąsiadowi memu słuchać.
P.
Dla Boga, jako się ociec i matka, także i powinni cieszyć nie mają, gdy ich wypłókanie, ich krew, tak usilnie zalecają, choć w rzeczy samej nie masz co. Sam WM.
zrozumiej po sobie, któremu Pan Bóg potomstwo dał.


1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 Nastepna>>

Ciekawe Strony Internetowe

  1. malaakademia.glogow.pl

Menu:

Reklama: